Z namiotu hipoksyjnego miałam przyjemność korzystać bezpośrednio po kontuzji z czego jestem bardzo zadowolona, bo zaległości miałam ogromne i martwiłam się, że sezon już za mną i nie uda mi się odbudować wytrzymałości i szybkości na czas. Ale dzięki niej i dobremu podejściu do treningu udało się przesunąć prędkości w dwa miesiące na bardzo dobre bieganie. Mój organizm po przerwie dostał nowy bodziec w postaci hipoksji, co przełożyło się później na nowe rekordy życiowe. I zapomniał o tym, że ma 10 tygodni zaległości. Ogromnym plusem jest to, że kiedy zatrzymują Cię obowiązki służbowe w domu i nie możesz wyjechać na zgrupowanie, to masz możliwość połączyć prace z „wysokimi górami” i to w swojej domowej sypialni. Ostatni aspekt, który zauważyłam i przyniósł mi zadowolenie to parametry krwi, które znacznie poszły do góry.